16 sierpnia 2015.
Durres - part II.
Pojechaliśmy sami.
Abstrakcja w tym kraju goni abstrakcję.
Obok autostrady biegnie droga miejska/wojewódzka/szybkiego ruchu.
I co ciekawe - jest dwukierunkowa, szeroka na busa...
Dolecieliśmy pod latarnię bo akurat autobus zamajaczył na horyzoncie.
Bilet - 60 leków, dziecko za free (taxi 10 euro).
Tym razem wybraliśmy deptak wzdłuż portu.
Początek - wymarłe miasteczko, kilka karuzel i niezliczona ilość włoskich knajpek.
Ładnie.
Upalnie.
I moja dwójka dzieci.
Jedno jęczy, że gorąco.
Drugie - że głowa boli.
Obiecuję! Za rok jadę sama!
Pojechaliśmy sami.
Abstrakcja w tym kraju goni abstrakcję.
Obok autostrady biegnie droga miejska/wojewódzka/szybkiego ruchu.
I co ciekawe - jest dwukierunkowa, szeroka na busa...
Dolecieliśmy pod latarnię bo akurat autobus zamajaczył na horyzoncie.
Bilet - 60 leków, dziecko za free (taxi 10 euro).
Tym razem wybraliśmy deptak wzdłuż portu.
Początek - wymarłe miasteczko, kilka karuzel i niezliczona ilość włoskich knajpek.
Ładnie.
Upalnie.
I moja dwójka dzieci.
Jedno jęczy, że gorąco.
Drugie - że głowa boli.
Obiecuję! Za rok jadę sama!
Komentarze
Prześlij komentarz