Kwiecień plecień i... zamek.
"Życie!" - najbardziej cięta riposta na wszelkie problemy.
Życie ostatnio daje mi do wiwatu.
Daje, albo sama sobie biorę.
I nie radzę sobie z tym życiem.
Stres mnie je od środka...
A na stres najlepsze są podróże...
Tak jak sobie obiecałam - jeden weekend spędzamy poza domem.
Sami.
Ja, Pan Tata i Tosia.
(tym razem jeszcze ONI, dziękujemy - chcemy częściej!)
Niedziela.
Piękne słońce, temperatura szybko pnie się w górę.
Po deszczowym, niemal listopadowym tygodniu - cudowna odmiana.
Kierunek - Moszna.
I zamek.
Niczym z filmów Disneya...
Park - najpiękniejszy będzie "za chwilę", gdy zaczną kwitnąć rododendrony.
Tosia rozhulana na całego.
Ogarnąć jej się nie dało.
I to przyjemne zmęczenie na koniec dnia....
Oby częściej.
Oby więcej takich chwil.
Wspólnych.
Wesołych.
Komentarze
Prześlij komentarz