Czy ktoś tu w ogóle zagląda?
Druga połowa listopada.
W niedzielę, 13.11.2016, miało się zakończyć moje wyzwanie - mniejsze ubranie.
Zakończyło się znacznie szybciej z powodu grypy i wirusa jelitówki.
Przetrzepało nas dokładnie, ponad tydzień czasu walczyła Tosia, a ja z bólami żołądka jeszcze nie wygrałam.
Efekty? Chyba takie same jakie założyłam sobie przy wyzwaniu.
Waga spadła (efekt uboczny choroby) - czyli osiągnęłam to, co chciałam.
W międzyczasie udało nam się zrobić mini sesję fotograficzna Tosiakowi (osoby post już na dniach), przeczytać kilka fajnych książek, zaplanować jarmark świąteczny (w tym roku w Krakowie).
Ojjj, będzie się działo!
To co? Czy ktoś jest chętny na moje wypociny?
W niedzielę, 13.11.2016, miało się zakończyć moje wyzwanie - mniejsze ubranie.
Zakończyło się znacznie szybciej z powodu grypy i wirusa jelitówki.
Przetrzepało nas dokładnie, ponad tydzień czasu walczyła Tosia, a ja z bólami żołądka jeszcze nie wygrałam.
Efekty? Chyba takie same jakie założyłam sobie przy wyzwaniu.
Waga spadła (efekt uboczny choroby) - czyli osiągnęłam to, co chciałam.
W międzyczasie udało nam się zrobić mini sesję fotograficzna Tosiakowi (osoby post już na dniach), przeczytać kilka fajnych książek, zaplanować jarmark świąteczny (w tym roku w Krakowie).
Ojjj, będzie się działo!
To co? Czy ktoś jest chętny na moje wypociny?
Zaglądam. Dajesz!!!!
OdpowiedzUsuń