Świdnica.
Na zobowiązania zawodowe mojego męża wpływu nie mam.
Już dawno zakończyła się praca od 7 do 15, przeciętnie pięć dni w tygodniu.
Przeciętnie...
Weekend miał być szary - bury - i ponury.
A tu niespodzianka "... jak byś się zgodziła to by było miło..."
Ojj takich ofert to ja nigdy nie odrzucam!
Sobotni poranek - a my już po 9 rano w Świdnicy.
Pan Tata odstawiony do fabryki na audyt, a my z Tosiakiem do 14 musiałyśmy się zagospodarować.
Kierunek - miasto.
Bez entuzjazmu, bez zapału.
I jakie zaskoczenie!
Przepiękne miejsce.
Duży, zabytkowy rynek (ze trzy razy większy niż nasz, gliwicki).
Śmiało mogłabym powiedzieć, że Świdnica jest miastem fontann.
Rzeźbę - odlew wykonany w gliwickim GZUcie.
Zobaczcie - jakie urocze dziki!
A 400 metrów dalej coś, co sprawiło, że zaniemówiłam - XIV wieczna bazylika.
Piękna.
Choć to słowo nie oddaje nawet odrobiny uroku tego monumentalnego obiektu.
A jeśli na koniec dnia zgłodniejecie - polecam restaurację Kupiecką na Rynku.
Jeden z lepszych żurków jakie jadłam w restauracjach.
Pyszne jedzenie, za dobrą cenę :)
Fajnie wyczerpany teamt.
OdpowiedzUsuń