Było pożegnanie, jest powitanie...
Lato żegnałam w ulubionych Beskidach.
Jesień powitałam w ukochanych Karkonoszach.
Zdjęć bezpośrednio Śnieżnych Kotłów nie zrobiłam, musiałam doglądać, by Tosi nic głupiego do głowy nie wpadło.
Na zakończenie - tuż przed wyjazdem przeszliśmy się jeszcze na wodospad Szklarki.
Zdjęcia są średni, bo nad drzewami już świeciło słońce, a my nadal tkwiliśmy w cieniu...
Wyjazd uważam za udany. I z pewnością - ostatni w tym roku!
Jesień powitałam w ukochanych Karkonoszach.
Decyzję podjęłam szybko, zabrałam rodziców, Tosię i śmignęliśmy w czwartek do Szklarskiej Poręby.
Mimo średnich warunków pogodowych - nie lało, czasem mżyło - już pierwszego dnia zrobiliśmy dłuższą wycieczkę pod wodospad Kamieńczyka. Celu nie udało się osiągnąć, ale tylko z powodu godziny. Byliśmy u stóp podejścia o 16:30, a o 17 zamykali zejście na Kamieńczyk.
Widoki - piękne!
Drugiego dnia zaczęliśmy od Karpacza.
Podjechaliśmy do Karpacza górnego - chyba z 20 lat temu byliśmy tam na wakacjach... Zmiany jakie zaszły w dawnym domu wczasowym, okolicy - piorunujące. I pozytywnie i negatywnie. Sam dom wczasowy to jedna, wielka ruina (a był taki okazały!). Ale okolica zmieniła się nie do poznania - ilość hoteli, w tym największy Gołębiewski, paraliżuje. Ludzie budują domy na potęgę. I obowiązkowo od razu "wolne pokoje".
My jednak udaliśmy się do WANGu.
Zimno nie było. Młodzież chciała rękawiczki bo lepiej się macało skałki do wspinania :)
Później planowaliśmy wjazd na Kopę i podejście na Śnieżkę. Widoczność jednak była dość mocno ograniczona, dlatego szybko plany zmieniliśmy.
Gdzie się wybraliśmy?
Zagadka. Może ktoś zgadnie, gdzie można znaleźć takiego smoka?
Odpowiedź - jeszcze w tym tygodniu!
Najlepsze zostawiliśmy sobie na sobotę.
Śnieżne Kotły.
Mama odpadła, ma lęk wysokości, a na Szrenicę - 1362 m n.p.m. wjechać trzeba.
Też się bałam. I to okropnie. Przy zjeździe, różnica między przęsłami była pionowa...Nic nie wyciągałam, kurczowo trzymałam się fotelika i nie pozwoliłam ani Tosi ani mojemu Tacie nawet nogą machnąć.
Jenak widoki u góry wynagrodziły półgodzinny stres!
Na zakończenie - tuż przed wyjazdem przeszliśmy się jeszcze na wodospad Szklarki.
Zdjęcia są średni, bo nad drzewami już świeciło słońce, a my nadal tkwiliśmy w cieniu...
Wyjazd uważam za udany. I z pewnością - ostatni w tym roku!
Ponawiam pytanie odnośnie SMOKA - zgadnijcie gdzie taki jest?
OdpowiedzUsuńPodpowiedź... zamek. A wiadomo, że dolnośląskie przoduje w ilości zamków!
Smoka nie znam :/ Zamki uwielbiam, zresztą rycerska z nas rodzina więc nic dziwnego, na zamkach jesteśmy często i gesto ale takiego ze smokiem nie znamy ;) Zdjęcia cudne! Jak tak na nie patrzę to chcę gdiześ jechać, teraz już!
OdpowiedzUsuńNajpóźniej w piątek będzie odpowiedz!
OdpowiedzUsuńJustyna doskonale Cie rozumiem.... Mnie tez ciagle gdzieś nosi :-)
Ale mam ochotę tak połazić po górach, cudowna wycieczka, a ten smok - nie mam pojęcia ;))
OdpowiedzUsuń