Nie moja bajka....
Latem zaopatrzyłam się w większą ilość książek.
Na ZNAK promocji było wiele, wiec i korzystałam.
Teraz nadszedł czas na konsumpcję :)
Na ZNAK promocji było wiele, wiec i korzystałam.
Teraz nadszedł czas na konsumpcję :)
Pierwszy raz mam styczność z twórczością Danielle Steel. I raczej ostatni.
"Podarunek" jest typową książką dla kobiet. Jednak język jakim jest napisany wywołuje u mnie wrażenie czytania taniego romansidła.
Może to wina tłumaczenia? Może.
Historia zaczyna się dość banalnie.
Najpierw poznajemy rodzinę Whittakerów.
Boże Narodzenie, wszyscy świętują, są szczęśliwi. Pięcioletnia Annie jest oczkiem w głowie całej rodziny, w szczególności o dziesięć lat starszego brata.
Ładny, amerykański obrazek psuje nagła śmierć Annie. Rodzina oddala się od siebie, próbuje stworzyć własny świat, który jest pełen bólu.
I równolegle poznajemy Maribeth. śliczna dziewczynę, która przez zbyt apodyktycznego ojca nie może rozwinąć swoich zdolności. Na balu wiosennym popełnia błąd, który zaważy na całym jej życiu.
Niechciana ciąża jest powodem wyrzucenia jej z domu. Ale Maribeth jest silniejsza niż może przypuszczać. Los tak sprawia, że spotyka na swojej drodze rodzinę Whittakerów.
Nie trzeba być Sherlockiem, żeby przypuszczać jaki finał będzie miała książka.
Zero zaskoczenia, zero zmian akcji (bo akcji w ogóle nie ma!), zero napięcia i tajemniczości.
Od połowy książki wiedziałam jak się zakończy ta błaha historia.
Jedynym plusem są duże litery :)
Nowy wygląd bloga :) ładnie :D
OdpowiedzUsuńCo do klimatów Pani Steel - raczej też nie moje ;)
Kiedyś w czasie wakacji przeczytałam jedną z jej książek "Bitterness". Raczej dla podszkolenia języka angielskiego.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej podszkoliłas angielski. Ja czytałam tłumaczenie - czyli na niczym nie skorzystalam :)
UsuńTo już wiem, że ją oleję, kiedy spotkam na półkach sklepowych ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Pierwszy i ostatni raz!
Usuń