Ministerstwo Wizerunku.

Udało się!
Wczoraj wieczorem odwiedziła mnie Agata Zolich Osobista Stylistka.
Spotkanie z nią wygrałam w Cinema City (o czym wspominałam TU).
Dwie godziny pełne emocji, uświadamiania i wstydu :)

Nasze spotkanie zaczęło się od zabawy kolorami.
Niewiarygodna, jak dobór złych kolorów wpływa na nasz wygląd!
Np. czarny kolor powodował większe sińce pod oczami, głębsze bruzdy czy... wąsik (którego nie mam!), czerwony kolor - "wchodził" na usta (a nie malowałam się!).
Magia!

Okazało się, że jestem Wiosną.
Ciepłe kolory powinny być moimi wyborami!
Łososiowy, koralowy, turkusy, złamane biele (skorupka jajka, wielbłądzia wełna), czy słoneczny, ciepły żółty to zdecydowanie to co powinnam wybierać.

A jakie kolory to pomyłka?
Czarny, biały, fuksja (jejku, nowa marynarka wisi w szafie!), cytrynowa żółć.

Po kolorach płynnie przeszłyśmy na zawartość szafy, a dokładnie - do omówienia fasonów, które pasują do mojej figury.
Aby dobrze zabrać się za zadanie, Agata musiała najpierw określić mój typ sylwetki.
Czy wiedziałyście, że nie rozróżniamy już figur "owocami" (jabłko, gruszka)?
Teraz rozróżnia się za pomocą liter.
Najbardziej pożądana jest sylwetka typu X (różnica między ramionami/biodrami a talią - około 20 cm). Przy moim braku figury typowałabym się w figurę typu O, albo H :)
A tu niespodzianka! Jednak X! Jak to możliwe?!

Około godziny omawiałyśmy moje błędne wybory.
Co ciekawe, podświadomie wybierałam ubrania w dobrych kolorach!

Teraz czekam na spersonalizowany skrypt z zasadami ubioru.
I tylko jednego żałuję - że byłam tak beznadziejnie ubrana do zdjęć!

Chciałabym jeszcze wybrać się z Ministerstwem Wizerunku na zakupy.
Więc gdyby ktoś nie wiedział co mi sprezentować - poproszę voucher na zakupy :)

Komentarze

Popularne posty