13 sierpnia 2015.
Nie spodziewałam się, że mogę być takim leniem.
Kotletem, dokładnie mówiąc.
Od trzech dni nic innego nie robimy jak tylko leżakujemy.
Rano śniadanie, ogarniamy się, szybkie zakupy w pobliskim sklepiku i na leżaki.
Krótka drzemka, gazeta/książka, moje kółko do pływania, tzn. unoszenia się.
I tak do wieczora.
Później kąpiel, kolejna drzemka i na kolację.
A z kolacji - prosto na spacer brzegiem morza.
Tu niestety nie możemy pochwalić się dużą ilością kilometrów. Młodzież szybko odmawia współpracy.
O 21 jesteśmy w pokoju.
Zęby, drink i odpoczynek do 22. I znów spać...
W sumie to śpię gdzie się da i ile się da.
Teraz nie ma się co dziwić, czemu Tosia zasnęła przy jedzeniu.
Geny - jak to powiedziała Ola.
Cóż.
Pierwszy tydzień odpoczynku za nami. Dobrze, że jeszcze jeden przed nami!
Urozmaiceniem na plaży są zajęcia z polskim animatorem.
W sumie - cztery zajęcia w trakcie dnia: poranna gimnastyka, siatkówka, gry koło baru i o 15:30 gimnastyka (czytaj: wygłupy) w morzu.
Fajnie popatrzeć, że gdzieś tam ludzie urlopują. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze tydzień! Choć jak dziś zobaczyłam nowych przyjezdnych z PL, którzy do 14 będą koczować w lobby to mi ich żal.
UsuńA i zdradzę - czas Agaty Przybyłek już był w Albanii, teraz czas Anny Sakowicz - własnie kończę "Szepty dzieciństwa". Recenzja, opinia już na dniach!