Szepty dzieciństwa - Anna Sakowicz
Na wyjazd wzięłam przezornie trzy książki, Twój Styl i Panią.
Po lekkiej lekturze "Nie zmienił się tylko blond" przyszedł czas na Annę Sakowicz "Szepty dzieciństwa".
Miało być lekko i przyjemnie. Wskazywał na to i tytuł, i okładka.
Miało być.
Nie było.
I nie jest.
I nie będzie.
Główna bohaterka - Baśka, jej mąż Mietek - głupi Mietek, dwójka dzieci - Kasia i Paweł oraz ojciec alkoholik.
Baśka jest zwyczajną kobietą, pracuje na kasie w supermarkecie.
Mietek - w budowlance.
Pierwsze moje skojarzenie - "Świat według Kiepskich" jak nic. Albo "Cześć Tereska!"
Codzienne życie bohaterów to trwanie od pierwszego do pierwszego.
To szydzenie z dzieci w szkole - bo nie mają komputera, komórki, samochodu.
To walka o lepsze jutro przy szukaniu dodatkowych dochodów.
I w tym szarym świecie pojawia się niczym kolorowy, rajski ptak dawna koleżanka Ula.
Ula jest piękna (choć w szkole była pryszczata i nikt jej nie lubił), Ula ma młodszego kochanka, dwa salony kosmetyczne, Ula ma znajomości w klinice do której na odwyk trafia ojciec Baśki, pożyczy samochód, zaprosi na obiad do eleganckiej restauracji, czy na zabieg do swojego gabinetu.
Ula jest ideałem, do którego nasza bohaterka chciałaby dążyć.
Dodatkowa praca pozwala Basi zaciągnąć kolejne kredyty - a to na ubranie na wyjazd szkoleniowy, a to na laptopa, drukarkę.
I można by uznać, że książka pokazuje tylko jak człowiek walczy o lepsze jutro, jak jest wystawiany na kolejne pokusy, jak ulega...
To jest tylko pierwszy obraz, niby główny, a jednak poboczny.
Drugie dno - dno tragiczne.
Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy matka nazywa swoje nienarodzone dziecko larwą?!
Jakie odzwierciedlenie ma bicie dzieci kablem od żelazka?
Jak brak miłości wpływa na dorosłe życie?
Tak, to jest o Basi. O dzieciństwie Basi.
Książka ukazuje przede wszystkim bolesne relacje z dzieciństwa, które mają gigantyczne przełożenie na dalsze życie.
My - Rodzice - jesteśmy nie tylko odpowiedzialni za nasze dzieci.
Jesteśmy odpowiedzialni przede wszystkim za pajęczynę uczuć, budowanie związku i relacji.
Bo nie najważniejsze są rzeczy jakie dzieci od nas otrzymają na start w dorosłe życie.
Takie banalne, a takie trudne....
Po lekkiej lekturze "Nie zmienił się tylko blond" przyszedł czas na Annę Sakowicz "Szepty dzieciństwa".
Miało być lekko i przyjemnie. Wskazywał na to i tytuł, i okładka.
Miało być.
Nie było.
I nie jest.
I nie będzie.
Główna bohaterka - Baśka, jej mąż Mietek - głupi Mietek, dwójka dzieci - Kasia i Paweł oraz ojciec alkoholik.
Baśka jest zwyczajną kobietą, pracuje na kasie w supermarkecie.
Mietek - w budowlance.
Pierwsze moje skojarzenie - "Świat według Kiepskich" jak nic. Albo "Cześć Tereska!"
Codzienne życie bohaterów to trwanie od pierwszego do pierwszego.
To szydzenie z dzieci w szkole - bo nie mają komputera, komórki, samochodu.
To walka o lepsze jutro przy szukaniu dodatkowych dochodów.
I w tym szarym świecie pojawia się niczym kolorowy, rajski ptak dawna koleżanka Ula.
Ula jest piękna (choć w szkole była pryszczata i nikt jej nie lubił), Ula ma młodszego kochanka, dwa salony kosmetyczne, Ula ma znajomości w klinice do której na odwyk trafia ojciec Baśki, pożyczy samochód, zaprosi na obiad do eleganckiej restauracji, czy na zabieg do swojego gabinetu.
Ula jest ideałem, do którego nasza bohaterka chciałaby dążyć.
Dodatkowa praca pozwala Basi zaciągnąć kolejne kredyty - a to na ubranie na wyjazd szkoleniowy, a to na laptopa, drukarkę.
I można by uznać, że książka pokazuje tylko jak człowiek walczy o lepsze jutro, jak jest wystawiany na kolejne pokusy, jak ulega...
To jest tylko pierwszy obraz, niby główny, a jednak poboczny.
Drugie dno - dno tragiczne.
Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy matka nazywa swoje nienarodzone dziecko larwą?!
Jakie odzwierciedlenie ma bicie dzieci kablem od żelazka?
Jak brak miłości wpływa na dorosłe życie?
Tak, to jest o Basi. O dzieciństwie Basi.
Książka ukazuje przede wszystkim bolesne relacje z dzieciństwa, które mają gigantyczne przełożenie na dalsze życie.
My - Rodzice - jesteśmy nie tylko odpowiedzialni za nasze dzieci.
Jesteśmy odpowiedzialni przede wszystkim za pajęczynę uczuć, budowanie związku i relacji.
Bo nie najważniejsze są rzeczy jakie dzieci od nas otrzymają na start w dorosłe życie.
Takie banalne, a takie trudne....
Serdecznie dziękuję. :)
OdpowiedzUsuń