Tort.



Ciężki ten mijający tydzień.
Wystarczy, że mam zmieniony rytm kilku dni w tygodniu i odczuwam to przez parę następnych dni (i nocy).
Dlatego dziś był relaks ogródkowy (kwiatki kwitną jak na wiosnę!).

Ponoć jak byłam mała to rozłąka z rodzicami zawsze skutkowała chorobą.
Ponoć z tęsknoty.
I jestem gotowa w to uwierzyć, bo widzę jak reaguje Tosia gdy Małż wyjeżdża na swe audyty. Wystarczą dwa dni, jedna noc i już jest niespokojny sen, pytania, podświadoma lub świadoma tęsknota...
A na mnie odbijają się takie nie do końca przespane nocki najbardziej. Dlatego znów tęsknię za wypoczynkiem.
Dla relaksu sprzątam. I gotuję lub piekę. A że jutro robimy urodziny dla przyjaciół Tosi to okazja na kolejny tort jest.

W tym temacie nie mam dużego doświadczenia, torty jakoś nie są moim ulubionym tworem kulinarnym. Dlatego korzystam z najpewniejszych przepisów. Moim faworytem jest tort malinowo - kokosowy Kingi Paruzel (fani programów kulinarnych powinni ją kojarzyć ). Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym trochę go nie zmodyfikowała.
Więc - do dzieła!

1. Biszkopt.



5 jaj
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej (zabrakło mi, więc dałam pełną szklankę mąki pszennej).

Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę.
Stopniowo dodajemy cukier, żółtka i mąkę.
Ciasto o pięknej konsystencji wykładamy do formy (ok. 24 cm).I tu mogę zdradzić sekret, dno (tylko!) wykładamy papierem do pieczenia. Tym samym jak się biszkopt upiecze, zdejmiemy papier ze spodu i mamy idealnie równy blat. Pieczemy 30-40 minut w 160-170 st.

2. Konfitury malinowe.

Po całkowitym ostudzeniu biszkoptu przekrawamy go na dwa blaty.
Pierwszy smarujemy połową konfitur, nakładamy drugi blat i również smarujemy konfiturą.

3. Kokos.

1/2 litra mleka
1/2 szklanki cukru
laska wanilii
200 g kokosu
200 g masła

Mleko z cukrem i laską wanilii zagotowujemy. Dodajemy kokos i energicznie mieszamy. Dodajemy kostkę masła i co jakiś czas mieszamy, by masło się rozpuściło. Powstałą masę odstawiamy do ostudzenia.

4. Wykończenie.

2 tabliczki gorzkiej czekolady
maliny/ borówki

Na nasze wysmarowane blaty nakładamy wystudzoną masę kokosową,
Tabliczki czekolady rozpuszczamy w wodnej kąpieli i polewamy nią kokos.



Na koniec wena twórcza z ozdabianiem malinami.
I tu znów dygresja.
Wysłałam Małża po maliny do osiedlowego sklepiku. Co przyniósł? Borówki. Bo malin nie było, a myślał, że do moich koktajli potrzebję... Facet :)





Ciasto jest smaczne, już kiedyś je piekłam.
Jednak na jutrzejszą okazję - mam tremę. Wiadomo, dzieci są bardziej wymagające niż dorośli.
Aaaa i właśnie sobie przypomniałam - zapomniałam miętę z działki zgarnąć do ozdoby....













Komentarze

Popularne posty