# 8 day - wyzwanie - mniejsze ubranie
Czas leci nieubłaganie.
Akurat tu Ewa Ch ma rację - miesiąc, rok przeminie, a mój wysiłek będzie wynagrodzony (wierzę w to!).
Grypa rozłożyła mnie na łopatki.
A dieta nie jest dobrym rozwiązaniem dla chorych.
Siedzę w domu, jak nie mam gorączki to chodzą za mną słodycze... tak bardzo!
Jednak gdy pomyślę, że już 7 dni za mną bez ciasteczek, cukierasków to szkoda mi zaczynać odliczanie od nowa.
Dziś posiłki były beznadziejne: bułeczka z szynką, jakaś mała porcja makaronu z sosem pomidorowym (bo sił na ekstra gotowanie nie mam) i tost na kolację.
Słodyczy udało się uniknąć.
Może jutro, jak leki zaczną działać, wszystko wróci do normy.
Plank:
od tego tygodnia wprowadzam zmiany: dwa razy w ciągu dnia, po tyle samo sekund.
Ponieważ w sobotę udało mi się wytrzymać już 60 sekund to jest to czas wyjściowy.
Ale choroba robi swoje.
Rano - 40 sekund, wieczorem - 55 sekund.
Jutro próbujemy znów.
I zacznę wrzucać ciekawsze przepisy ze zdjęciami.
Akurat tu Ewa Ch ma rację - miesiąc, rok przeminie, a mój wysiłek będzie wynagrodzony (wierzę w to!).
Grypa rozłożyła mnie na łopatki.
A dieta nie jest dobrym rozwiązaniem dla chorych.
Siedzę w domu, jak nie mam gorączki to chodzą za mną słodycze... tak bardzo!
Jednak gdy pomyślę, że już 7 dni za mną bez ciasteczek, cukierasków to szkoda mi zaczynać odliczanie od nowa.
Dziś posiłki były beznadziejne: bułeczka z szynką, jakaś mała porcja makaronu z sosem pomidorowym (bo sił na ekstra gotowanie nie mam) i tost na kolację.
Słodyczy udało się uniknąć.
Może jutro, jak leki zaczną działać, wszystko wróci do normy.
Plank:
od tego tygodnia wprowadzam zmiany: dwa razy w ciągu dnia, po tyle samo sekund.
Ponieważ w sobotę udało mi się wytrzymać już 60 sekund to jest to czas wyjściowy.
Ale choroba robi swoje.
Rano - 40 sekund, wieczorem - 55 sekund.
Jutro próbujemy znów.
I zacznę wrzucać ciekawsze przepisy ze zdjęciami.
Komentarze
Prześlij komentarz