Marudy...

Dziś bez zdjęć. Choć kolejna plaża jaką odkryliśmy jest cudowna. Piasek, piasek, piasek  tak rzadko spotykane w Grecji...
Dziś o marudach.
Cechą charakterystyczną nas, Polaków, jest niestety marudzenie.
Już tydzień temu, na spotkaniu z rezydentką zaczęło się. Bo pokój nie spełnia oczekiwań, bo sąsiedni balkon jest malowany, bo śniadania są jednakowe, bo nie ma owoców...
I najważniejsze - wszędzie jest daleko, że jesteśmy w jakiejś dziurze, że plaża to nie plaża - i tak cały czas.
Zebrały się w sumie cztery pary - dwie w podobnym wieku do naszego i dwie pod sześćdziesiątkę. MARUDY otrzymali przydomek. Na całe szczęście dziś pojechali. I dlatego słońce zaczęło lepiej świecić :)

PS: Marudy wystosowały petycję. Cztery godziny siedzieli i się nakręcali. Później chcieli, żeby każdy podpisał. Co chcieli osiągnąć? Kolejne wakacje z dużą zniżką... Wątpię by się im udało.
Bo tak na prawdę jest fajnie. Jedzenie pyszne (poza tym, co można na śniadanie wymyślać?), dużo, świeżo. Całe nasze wakacje polegają na szczęściu Tosi - jak jest w morzu - mamy spokój. A jak mamy spokój - to każde z nas ma prawdziwe wakacje...
Liczy się tylko spokój :)

Greckie Candy, chętni ?!

Komentarze

Popularne posty